Cieszę się z tego, że się ochłodziło i że nadchodzi zima. Przynajmniej to dobre, że można się zakryć za grubymi ubraniami, chociaż tutaj zima i tak jest ciepła.
Wczoraj wieczorem nieźle dręczył mnie głód, ale stwierdziłam, że muszę wytrzymać, bo zawsze pierwsze dni na intensywnej diecie są najgorsze.
Mam teraz jeszcze chwilę, to zacznę nadrabiać u Was zaległości.
Wczorajszy jadłospis:
01.11. - piątek
9:30 - 2 kromki chleba pełnoziarnistego (180) z twarogiem (20)
jajko - 80
10:30 - kawa z mlekiem - 20
14:00 - 2 mandarynki - 60
2 ziemniaki, kawałek mięsa - ok. 250
16:00 - kawa z mlekiem - 20
Razem: 630 kcal 
.jpg)
raz chudniesz, potem znowu tyjesz. nie widzisz że to bez sensu? nie wiem co chcesz osiągnąć ale robisz to już tyle czasu i wciąż Ci nie wychodzi, więc może po prostu taką masz mieć figurę i tego już nie zmienisz? chcesz byc na 600kcal całe życie? bo przy takim metabolizmie nawet jak już schudniesz do tych 40kilku kilo to chyba będziesz musiała jeść 400kcal żeby to utrzymać. więc pewnie znów przytyjesz i tak w kółko. dorosła a zachowujesz się jak gimnazjalistka...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nawet jak schudniesz, to ciężko będzie znowu nie przytyć.
UsuńPrzynajmniej to 1000 kcal powinnaś jeść. Może będziesz chudła wolniej, ale schudniesz.
Nawet jeśli tak będzie, to co z tego? To moje życie i będę robić, co mi się podoba. Tak lubię.
UsuńGreto, na początku chciałabym się przywitać. W wolnej chwili nadrobię zaległości na Twoim blogu. Widzę, że dużo się pozmieniało odkąd ostatni raz czytałam co się u Ciebie dzieje.
OdpowiedzUsuńChciałabym się też odnieść do Twojego poprzedniego postu. Myślę, że mądrze wybierasz. Mam tu na myśli to, że zostajesz w Niemczech. Masz niezwykły dar, jakim jest talent do języków i byłoby marnotrastwem, gdybyś go nie wykorzystała. I masz rację z tym, że w Polsce tylko byś klepała biedę. Jestem tu, widzę co się dzieje, i nic nie zanosi się na to, że będzie lepiej.
Co do diety, to smutno mi, że przytyłaś. Ale wiesz co? Wierzę w Ciebie i w to, że osiągniesz swoją wymarzoną wagę. Trzymaj się i bądź silna.
Pozdrawiam, Temi
dla mnie to piękne, że jesteś taka zawzięta i że mimo niepowodzeń, dalej walczysz. obyś wygrała, powodzenia
OdpowiedzUsuńładny bilans ;) już sobie adres zmieniłąm bloga, tak zima dobra bo można się ukryć, ale trudno czasem się pamiętać zeby trzymac diete jak robi sie zimno.. noo i n a wiosne trzeba sie rozebrac a tu tragizm ;p ale oby..b ylo odwrtoenie ;D zrzucic szmaty i ukazac swoje piekno ;D
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki, żeby to było już te ostatnie podejście.. a potem tylko stabilizowanie wagi. To, że zostajesz na święta na pewno dużo da, bo w Polsce jak jest wiesz najlepiej. Jak zwykle zawzięta i pełna motywacji. powodzenia ;*
OdpowiedzUsuńJa nie lubie zimy bo nawet gdybym nie wiem jak sie ubrala to i tak jest mi zimno. Nawet w trzech grubych swetrach marzne, a tego niecierpie! Brrr
OdpowiedzUsuńOh, jak się cieszę że znowu mogę poczytać Twoje posty
OdpowiedzUsuńGratuluję bilansu, świetny jest, aż zazdroszczę :)
Zima świetna rzecz, pod toną ubrań nie widać tłuszczu..wiem coś o tym, ja nawet w lato ubieram się w różne długie ubrania- raczej nie chcę narażać ludzi na patrzenie na to co pod spodem;/
Będę obserwowała :)
http://nigdy-nie-patrz-za-siebie.blogspot.com/
Podziwiam Cię. Podziwiam Twoje pragnienie bycia idealną i ciągłe dążenie do tego.
OdpowiedzUsuńBilans śliczny!
Hej.Czytam Twojego bloga od dawna,zanim jeszcze założyłam swojego.
OdpowiedzUsuńBilans naprawdę ładny,a co do Twojego pracoholizmu,to z jednej strony jest to problem,ale z drugiej jest to takie perfekcyjne.
http://perfection-thin-coffe.blogspot.com
będziesz mnie spierać,proszę.