Dzisiaj mam kiepski dzień. Do południa czułam się strasznie słabo, a jeszcze w pracy miałam trudne zadanie do wykonania. Nawet po zjedzeniu czegoś wcale nie czułam się lepiej, a zjadłam dzisiaj więcej właśnie dlatego że źle się czułam. Nie pomogło, nadal boli mnie głowa. Na dodatek zaczyna mnie boleć gardło, więc wygląda na to, że bierze mnie przeziębienie. Tylko tego mi brakuje. W sumie nic dziwnego, że się przeziębiłam, skoro ostatnio strasznie lało i pogoda była zmienna. Nadal leje jak z cebra. Najgorsze, że wieczorami pracuję umysłowo. No cóż, muszę jakoś się skupić. Biorę się do roboty, samo się nie zrobi.
P.S. Za parę dni zamieszczę jakieś przepisy.
04.11. - poniedziałek
8:00 - bułka pełnoziarnista (180) z twarogiem (20)
jajko - 80
3 pastylki miętowe - 150
10:30 - kawa z mlekiem - 20
jabłko - 70
13:15 - pieczona ryba - 230
surówka z buraków i jabłka - ok. 100
17:00 - 2 mandarynki - 60
Razem: 910 kcal
I tak zjadłaś malutko!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dasz sobie radę z pracą i życzę zdrowia :)
Angelina <3
nie ma co się zrażać przeziębieniem itp. ;) trzeba dążyć do celu i spełniać marzenia. trzymam kciuki i zapraszam do wzajemnej obserwacji
OdpowiedzUsuńhttp://xiness.blogspot.com/
Pozdrawiam ;]
na ból głowy najlepsza "solpadyna" musujące tabletki idealne na migrenowe bóle głowy ;) ale nie wiem czy takie coś w niemczech jest ;D a na chorobe to najlepiej w łóżku powylegiwać się ;) ale jak nie można to weź cos zawczasu ;* dbaj o zdrówko ;)
OdpowiedzUsuńhttp://mysli-niezrozumiane.blogspot.com/
Niestety teraz przyszedł taki okres, że o przeziębienie nie trudno. Trzymaj się jakoś i oby Cię nie rozłożyło. Bilans bardzo ładny, jestem z Tobą :*
OdpowiedzUsuńA mnie bardzo rzadko boli głowa, ale jak zacznie, to biorę kąpiel :) Mi pomaga. Nie wiem czy masz wannę, ale zrelaksuj się trochę od czasu do czasu jeśli masz chwilkę :) Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńpo tym, jak przestałam prowadzić swojego bloga, czytałam cię regularnie, każdą notkę, i wiesz co? z dystansu, jak już w tym całym bagnie nie siedzę, stwierdzam, że ci współczuję. współczuję ci, że jesteś na tyle niezadowolona z siebie i ze swojego życia, że potrzebujesz być zależna od czegoś, co ci nie wychodzi, po to, żeby mieć wymówkę, żeby się ukarać. przecież ty wcale nie prowadzisz tak surowej diety po to, żeby chudnąć. ty ją prowadzisz po to, żeby w pełni odczuć, że twoje życie jest do bani i że to jest forma kary za twoje niepowodzenia. dlatego też co parę miesięcy tyjesz. żeby znów wrócić do systemu, w którym wydaje ci się, że czujesz się jak ryba w wodzie, a w którym tak naprawdę podświadomie zawalasz, żeby koło kręciło się dalej. współczuję ci. nikt nie zasługuje na to, żeby żyć w ten sposób.
OdpowiedzUsuńnie rozumiem też, i nigdy tak naprawdę nie rozumiałam, zachwytu innych blogerek nad twoim blogiem. kiedyś cię wspierałam, trzymałam kciuki za to, żebyś wreszcie puściła hamulec i zaczęła żyć normalnie, ale im dłużej cię czytam, a będzie już ze dwa lata, tym bardziej nie rozumiem, jak można cię podziwiać i, o zgrozo, brać z ciebie przykład. twoim celem nie jest ładna sylwetka i samoakceptacja. twoim celem jest kara sama w sobie, jaka chowa się za drakońską dietą. nie rozumiem, jak można z kogoś takiego brać przykład.
sama nie jestem święta, bo od 3 miesięcy jem jak wróbelek i znikam w oczach, ale nie prowadzę już bloga, bo nie chcę, żeby inne, a tym bardziej te młodsze, dziewczyny brały ze mnie przykład. "odchudza się od 5 lat i ani razu nie przytyła? wow, będę ją naśladować!" - nawet o tym nie myślcie. wiem, że potrzebuję pomocy i powoli dojrzewam do decyzji, żeby o nią poprosić. współczuję ci, że nie myślisz podobnie.
wiem, że to nie w stylu pro-ana mówić takie rzeczy, ale ty wcale nie osiągasz celów. kolekcjonujesz porażki jedna po drugiej i nie rozumiem, jak innym dziewczynom może to imponować.
jeżeli mój komentarz jeszcze bardziej cię zmotywował do osiągnięcia swoich celów, "żeby jej pokazać!", a zapewne tak się w tej chwili czujesz, to współczuję ci po tysiąckroć.
wiele razy przez ostatnich parę miesięcy miałam ochotę ci to napisać. nie krytykuję cię ani nie ubliżam, po prostu chciałabym, żebyś raz a porządnie na poważnie zastanowiła się, dokąd to wszystko zmierza. wydajesz się super dziewczyną, szkoda, że twój potencjał marnuje się w tak głupi sposób.
(rozczarowana) krucha brunetka
hej Brunetka, tu Jeu (nie wiem czy mnie pamiętasz, ale też zaprzestałam prowadzić bloga dawno temu, tego o odżywianiu) - jestem w Luksemburgu do końca czerwca 2014 - może chcesz się spotkać? ;) jak coś to napisz na maila ciocco.lato@wp.pl :)
Usuńi tak w ogóle to popieram Twój post i cieszę się, że u Ciebie jest lepiej niż było :) czekam na jakikolwiek odzew ;)
nic dziwnego.. pogoda jest teraz bardzo zdradliwa i nietrudno o chorobę.
OdpowiedzUsuńkoniecznie.. lubię Twoje przepisy :)
Nie załamuj się tak, bo zawsze znajdzie się coś pozytywnego w życiu! A co do przeziębienia to współczuję, bo wiem jak to jest się męczyć! :)
OdpowiedzUsuńJej, takie właśnie nogi bym chciała *,*
OdpowiedzUsuńNie martw się przeziębieniem, może weź zawczasu coś na grypę, zazwyczaj pomaga :) Praca umysłowa wieczorem? brr...podziwiam Cię że dajesz radę.
Bilans też całkiem ładny, cieszę się że dobrze Ci idzie
Trzymaj się chudo :*
http://nigdy-nie-patrz-za-siebie.blogspot.com
Ładny bilans. Powodzenia z pracą!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
''Biorę się do roboty,samo się nie zrobi.'' Ot co. Chyba to sobie muszę gdzieś zapisać,po też od paru dni mam urwanie głowy,a tyle do zrobienia. Strasznie spodobało mi się to zdanie. Bilans ładny,a thinspiracje cudo. ♥
OdpowiedzUsuńGeneralnie lubię jak pada deszcz,pod warunkiem,że nie muszę nigdzie wychodzić. Trzymaj się.
już chyba nigdy nie zmienisz tej swojej ciągłej diety. a pomyślałaś może, że ten słaby stan psychiczny to właśnie od nie-jedzenia? albo samotności? z problamami się walczy, a nie przechodzi na dietę.
OdpowiedzUsuńnadal Ci kibicuję, bo wiem, że jesteś świetną babką, ale gdzieś po drodze się zagubiłaś.
Kurcze, mam nadzieję, że jednak nie dopadnie Cię przeziębienie. Dobrze, że masz owoce w diecie - to zawsze źródło witamin. Ale może na wszelki wypadek weź dodatkową witaminę C. Przy odchudzaniu odporność spada, a teraz pogoda sprzyja przeziębieniom.
OdpowiedzUsuńGreto, bardzo Ci kibicuję. Wierzę, że Twoja ciężka praca przyniesie efekty.
Twoja poprzeczka zawsze jest ustawiona bardzo wysoko. Jesli to co robisz daje Ci satysfakcje, to wszystko ma sens, nawet rzeczy, ktorych inni nie musza rozumiec czy pochwalac. Pelen respekt Gretchen :*
OdpowiedzUsuńHej,po długim czasie wracam...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://pro-ana-swiat.blogspot.com/
Desperacja to utrata nadziei, rozpacz. Szczupłe ciało nie sprawi, że zaczniesz siebie lubić. Lubić trwale, bez względu na błędy, odstępstwa, niedociągnięcia. Obserwuję Cię od kilkunastu miesięcy. Potrzebujesz pomocy. Nie umiem wyrazić słowami tego, co czuję, kiedy czytam Twoje wpisy. Robi mi się smutno i tak bardzo.. zimno. To, że potrafisz zacisnąć zęby (i żołądek) - wiem. Jednak zapewnienia: "dość użalania się nad sobą, biorę się w garść" wcale mnie nie przekonują. To nie dieta da Ci siłę. Rozważ konsultację z psychologiem - w Niemczech jest wielu dobrych specjalistów. Pozdrawiam, Ita.
OdpowiedzUsuńMoże nowy blog pomoże Ci w dążeniu do celu, powodzenia
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiałam Twoją determinację. Jestes dla mnie świetną motywacją, bo pokazujesz, że po porażce, trzeba się podnieść, otrzepać i śmiało zacząć wszystko od nowa, nie ma czasu, żeby się nad soba użalać. w 1 notce na tym blogu piszesz, że jesteś egoistką. Chciałabym być większą egoistką. Skupiać się na sobie, nie patrzeć na innych. Podobno wszystko można zmienić - zbaczymy.
OdpowiedzUsuńCo doc horoby, jesień jest najgorszą porą, sama od 2 tygodni lecze chore gardło z marnymi rezultatami, bo gdy tylko jest lepiej znów mnie owieje i wracam do początków, jesiń to dla mnie trudny okres.
Pozdrawiam, trzymam kciuki i zapraszam do siebie, "kuksianiec" od Ciebie jest czymś czego potrzebuję, aby zebrać się do kupy :)
jaką determinację? a ile ma być jeszcze tych porazek? trzeba było od początku odchudzać się z głową bo teraz matabolizm jest rozpieprzony i nic już z tym nie zrobisz... i już bd tak zawsze. miesiąc głodzenia 2 miesiące objadania. i tak w kołko. to się nigdy nie skończy, a greta zawsze bd samotna, zgredziała i nawet nie odwiedzi rodziny żeby nie przytyć. śmieszne. nie wiem za co ją podziwiać. ona jest żałosna i nic już się u niej nie zmieni.
UsuńJa też mam teraz nowego bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://druga-przestrzen.blogspot.com/
Pozdrawiam, Darja. :)
910 kcal to niedużo, nie ma co zbytnio tym przejmować.
OdpowiedzUsuńPiękna thinspiracja wybrana do wpisu, ach ta Angelina <3
Pozdrawiam
www.skinnylove94.blogspot.com
Greta znowu wpadłaś w ciąg? Nie objadaj się! :D
OdpowiedzUsuńgreta znowu się obżera. woli siedzieć sama w Niemczech i żreć, niż jechać do rodziny na Święta :- D
OdpowiedzUsuńczekamy na nowy post :) wszystko ok ? długo się nie odzywasz
OdpowiedzUsuńHej Greta, Pamiętasz mnie jeszcze?
OdpowiedzUsuńHej,jesteś jeszcze?
OdpowiedzUsuńGreta...napisz co u Ciebie...
OdpowiedzUsuńPolecam tabletki zielona kawa!!! Mistrzowstwo swiata na tydzien gubie 2 kg nie jem prawie nic bo nie czuje potrzeby jedzenia... Poszukaj w amtekach albo sklepach na pewno wybor bedzie dwie tabletki przed posilkiem!
OdpowiedzUsuńNapiszesz chociaż, kiedy albo czy w ogóle zamierzasz wrócić? Jak widzisz wiele osób na Ciebie czeka.
OdpowiedzUsuńTym milczeniem greta pokazuje, że tak naprawdę zawsze miała was gdzieś a komcie wam pisała tylko dlatego, żebyście u niej pisali słowa wsparcia w rewanżu.
UsuńNie załamuj się tak kochana, bo w życiu zawszę znajdą się jakieś pozytywy:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam Twoją determinacje. Ładny bilans.
Greta, mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze. Wracaj kiedy tylko będziesz gotowa. Bardzo Ciebie cenię jako osobę. Uważam, że masz ciekawe przemyślenia i bardzo lubię czytać Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńWracaj... tak długo Cię nie było tu ani na poprzednim blogu... Tęsknimy... Mam tylko nadzieję, że nic Ci nie jest. Naprawdę się martwię... ;*
OdpowiedzUsuń