niedziela, 2 listopada 2014

A co myślą o Tobie inni?

Weszłam dzisiaj na wagę i to rzeczywiście chyba nie był dobry pomysł. Chociaż z drugiej strony może był. Kiedy waga mnie dołuje, to dodaje mi też kopa do działania.

Wczoraj byłam prawie cały dzień w pracy. Najpierw poszłam posprzątać klinikę kardiologiczną za koleżankę, która wyjechała na weekend. Posprzątanie dwóch pięter zajęło mi prawie 2 godziny. Dobrze, że nie było deszczu, to przynajmniej nie musiałam zmywać podłóg. Wtedy raczej bym padła. Potem wróciłam na chwilę do siebie i poszłam do pracy. Zaczęłam ścierać kurze, potem zabrałam się jeszcze za odkurzanie i zmywanie podłóg. Wpadłam w jakiś trans. Wieczorem tylko oglądałam tv z szefem. Wróciłam jak zwykle koło 21:30. Dzisiaj podobnie. Dobrze, że chociaż do południa miałam trochę czasu. Nie wyrobiłam się jednak ze wszystkim, no ale czego oczekiwać, jak wstałam dopiero o 7:40??? Koszmar. Potem byłam w pracy i w sumie tyle. Weekend jak zwykle pełen pracy.

Dzisiaj chciałam Was zapytać, czy inni ludzie mówią Wam, co o Was myślą. Mi wiele osób mówi różne rzeczy i sama nie wiem, w co wierzyć. Ostatecznie trzeba chyba olać opinię innych. Najbardziej denerwuje mnie to, kiedy inni mówią o mnie sprzeczne rzeczy.

Wiele osób, np. mój szef, mówi mi, że jestem inteligentna i że mam klasę. Nie wiem sama, czy tak jest. Kiedyś myślałam, że ostatnią rzeczą, jaką można o mnie powiedzieć, jest to, że jestem głupia. Teraz nie jestem już pewna, gdyż w ostatnich miesiącach obserwuję, że ludzie mówią mi oczywiste rzeczy. Wtedy mam ochotę zakrzyknąć z całych sił: "K****, WIEM TO!" (po niemiecku oczywiście). Nie wiem, z czego to wynika. Chyba z tego, że nie wyglądam na swój wiek. Wyglądam na dziewczynkę, a nie na kobietę, chociaż to akurat lepiej. Dużo osób sądzi, że trzeba mi mówić oczywiste rzeczy, jakbym była idiotką. A może jestem???

Teraz przechodzę do wyglądu. Oczywistym jest, że nie wierzę innym, kiedy mi mówią, że jestem szczupła. Logiczne, że kłamią.

Mi jednak zdarzyło się wielokrotnie, że inni ludzie mówili mi, że jestem gruba. Dlatego wiem, że jestem. Do Polski jeżdżę raz w roku. Jem wtedy więcej, głównie polskich potraw, bo tutaj za nimi tęsknię. TAK, zawsze przybiorę na wadze jakieś 4 kg, ale tak bardzo się tym nie przejmuję, bo wiem, że szybko to zrzucę po powrocie do Niemiec.

Kiedy jednak ostatnio po 2 tygodniach w Polsce wróciłam do Niemiec, to już widziałam reakcje innych osób. I niech nikt mi nie mówi, że wygląd się nie liczy!
1. Moja przyjaciółka: "Wcześniej się o ciebie martwiłam. Widzę, że teraz już nie muszę".
2. Druga przyjaciółka: "Wyglądasz teraz o wiele lepiej" (czyli 100000000000000000 razy gorzej)
3. Kolega: "Od razu widać, że masz bardziej okrągłą twarz".
4. Sąsiadka: "Widzę, że rodzice cię dokarmili".
5. Koleżanka: "Po twoim powrocie nie chciałam nic mówić, ale widzę, że teraz schudłaś".

Inna sytuacja. Zeszłe święta Bożego Narodzenia spędziłam trochę z przyjaciółką. Jej mąż powiedział mi, że mam pucołowate policzki. Czy byłam na niego zła? Nie byłam. Wręcz przeciwnie - byłam wdzięczna. Będę pamiętać te słowa do końca moich dni. Dlatego denerwuje mnie, kiedy ktoś pierdoli, że faceci nie widzą, kiedy kobieta przybierze trochę na wadze. Nikomu nie wierzę, kiedy mówi mi, że teraz wyglądam ładnie, bo to NIEPRAWDA!!!!! Znajduje się na mnie sam tłuszcz, ale zrzucę go!!!!!

Zachęcam Was do napisania u siebie, czy spotykają Was podobne sytuacje. Wiem, że czasami o tym piszecie, ale chętnie poczytałabym więcej. Wiem, że nie każda z Was chce o takich sytuacjach pisać. Ja postanowiłam to zrobić, bo komu mogę to powiedzieć, jak nie Wam??? 

Jutro przedstawię bilanse z wczoraj, dziś i z jutra.

15 komentarzy:

  1. 2 gimnazjum, bilans 14latka(?).
    168cm, 63kg (najwyższa waga), internistka: ''przydałoby się trochę schudnąć, co?" Nigdy nie zapomnę tych słów, łez w moich oczach. Tym sposobem zaczęła się moja przygoda z ed (buli, teraz mniej), a lat mam 20.
    Najniższa waga 48 rok temu w wakacje. Po wakacjach 55 oraz "Dobrze wyglądasz, a nie takie zapadnięte policzki jak miałaś", "ładną masz teraz buzię", "wyglądasz jakoś inaczej". Ponowna walka od stycznia.
    Obecnie nie wiem ile. Wiem, że po południu to 49,50kg. Ale na czczo nie wchodzę na wagę bo się boję. Tydzień temu w końcu od dawna słowo "schudłaś".
    Motywacja start.A może by tak 45 kg na początek. Upragnione od zawsze.Hmm. No nic. Rozpisałam się.
    Pozdrawiam, życzę wytrwałości, czytam, choć bloga nie posiadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, rozumiem. Ja się tyle nasłuchałam takich nieprzyjemnych słów, ale już nigdy więcej.

      Dziękuję za odwiedzanie mnie

      Usuń
    2. Miałam podobnie, tylko mi powiedziała, że przydałoby się schudnąć, bo widać mi oponkę :(

      Usuń
  2. Ludzie są podli i tyle ci powiem.....
    głowa do góry , nie przejmuj się nimi
    powodzenia

    http://thinchudosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są podli, chociaż w wielu przypadkach zwyczajnie nie mają taktu. Trzeba wiedzieć, co i kiedy powiedzieć.

      Usuń
  3. W kwestii wagi - rozumiem. Uwielbiam ten moment, gdy po fali smutku i rozczarowania przychodzi złość, która niesamowicie motywuje do podjęcia wysiłku.
    Dlaczego mamy tendencję do lekceważenia pozytywnych komentarzy, a uznajemy za prawdziwe i przejmujemy się tymi negatywnymi? To, dla nas, najbardziej niekorzystne rozwiązanie. Nie twierdzę, żeby pomagać w megalomanię zawierzając wyłącznie pochlebstwom (chociaż w przypadku nieadekwatnej samooceny lepiej mieć zawyżoną, niż zaniżoną), więc chyba nie warto brać do siebie żadnych opinii. Chyba że od szczerych, zaufanych osób. Ale to tylko teoria, a doskonale wiem, w jaki sposób ta kwestia się prezentuje na co dzień...
    Naprawdę nie wiem jakim prawem ludzie bezczelnie komentują wygląd innych osób, gdy nie są proszeni o wyrażenie swojego zdania. Czy ja podchodzę do nich na ulicy i wypowiadam się w tej kwestii?
    Jednak przypomniałaś mi, że to zjawisko jest powszechne i nie jestem jedyną, która się z nim zmaga. O sytuacjach rozgrywających się w ostatnim czasie miałaś okazję przeczytać na moim blogu. Oczywiście są jeszcze wydarzenia z dzieciństwa, ale o tym może innym razem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to dziwi tym bardziej, że nigdy bym nikomu nie powiedziała, że przytył. Nie chciałabym po prostu kogoś urazić. Nie wiem, może ja po prostu mam takt, którego nie mają inni?

      Usuń
  4. nie możesz być gruba jak twoje bmi jest 19. to tylko w Twojej głowie, i jak ktoś mówi że jesteś inteligentna i masz klasę, to tak właśnie jest, i powinnaś miło przyjmować komplement, a nie sama się dołować i poniżać.
    Jak mogą ludzie kłamać, skoro matematyka i bmi mówi że jesteś na granicy wagi prawidłowej a nie dowagi, to w którym miejscu niby jesteś gruba?
    Ale to jest ciekawe, że jak ludzie mówią że jesteś chuda to im nie wierzysz, a jak ludzie piszą że lepiej wyglądasz, to już im wierzysz że przytyłas.. :P zabawne to jest na swój pojebany sposób wiesz..
    okej wierze na słowo że jak jedziesz do rodziny to tyjesz,ale na pewno nie mówisz mi że jesteś gruba i brzydka, to to to nie !!
    zaakceptuj sie, polub się, nie poniżaj nie dołuj.. kto ma ciebie kochać jak Ty sama się nie kochasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz oczywiście rację, ale we mnie jest pełno sprzeczności. Myślę, że boję się tego, że jak przytyję nawet kilogram, to ktoś to zauważy. Wiem, że to nielogiczne, ale tak jest.
      Nie jest tak, że w ogóle siebie nie lubię, bo wiem, że dużo też w życiu osiągnęłam. Mam jednak poczucie, że mogłoby być lepiej.

      Usuń
  5. ja mam ciekawy przypadek tego, jak ludzie potrafią wykorzystywać to, że schudłaś, po to, żeby cię poniżyć (odwrotny i bardzo rzadki). chodzi o mojego ex. ostatni raz widziałam go na wiosnę, wcześniej kilka razy po zerwaniu, i jako że to ja z nim zerwałam i zostawiłam samemu sobie, za każdym razem szukał jakiejś szpily, żeby mi udowodnić, że moje życie jest chujowe. jako że wszystkie jego komentarze olewałam ciepłym moczem i nic, co mówił, nie zmieniało mojego humoru, za którymś razem zaczął komentować to, jak chudo wyglądam. że za dużo schudłam. że zupełnie o siebie nie dbam. że jestem niedopowiedzialna. i tutaj trafił, bo zaczynało mi to podnosić ciśnienie, bo w końcu kim on jest, żeby komentować mój wygląd (ja jego piwnego brzucha i 2-tygodniowego zarostu dziada nie komentowałam, a bez kobiety wygląda jak bezdomny). jestem pewna, że jakbym po zerwaniu przytyła, to byłby zadowolony, bo to by oznaczało, że nie daję rady bez niego, że jestem nieszczęśliwa i zajadam problemy. a tu proszę, parę miesięcy później zrobiła się ze mnie fajna laska z super talią, a to go rozsadzało od środka jak petarda.

    to jest przykład tego, że każdy komentarz, jaki słyszymy od innych, jest zupełnie subiektywny i choć słyszysz od wielu osób, jak dobrze wyglądasz (chuda czy gruba, wszystko jedno), zawsze znajdzie się jakiś palant, który specjalnie powie ci na odwrót, próbując cię zaciągnąć do swojego poziomu.

    opinie, które nie pochodzą od moich zaufanych przyjaciół, mam głęboko w dupie. ja wiem, jak wyglądam, i tylko to się liczy.

    a kiedy ludzie mówią ci, że jesteś szczupła, tak po prostu, stwierdzenie faktu, to pewnie jest to prawdą. kwestia tylko tego, czy ty uważasz, że jesteś wystarczająco szczupła dla samej siebie. szczupłość nie ma jednego określonego rozmiaru i liczby na wadze. ona jest w twojej głowie. ja zawsze wtedy dziękuję za komplement, ale i tak komentuję to na własny sposób w myślach.

    i super zakończenie notki. komu możemy to powiedzieć, jak nie sobie nawzajem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój ex rzeczywiście chamsko się zachował. Dobrze, że nie dałaś mu satysfakcji i że postawiłaś na swoim.

      Masz rację, że dla mnie liczy się to, jak ja siebie oceniam. Staram się nie przejmować opinią innych, ale co mi z tego, że nawet jak ktoś mi powie, że ładnie wyglądam, to wiem, że nie wyglądam tak dobrze, jakbym mogła? Wiem, że może być lepiej. Chcę jednak zaznaczyć, że lubię siebie o wiele bardziej niż 13 kg temu. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości.

      Usuń
  6. Rozumiem o czym mówisz:) Mi również powtarzano: Kochanego ciała nigdy za wiele, albo teksty w stylu: nie masz już 18 lat, żeby porównywać się do tamtej wagi! Ale stwierdziłam, że nikt nie będzie mi mówił jak wyglądam. Na razie odchudzam się sama, ale myślę o jakieś zbilansowanej diecie, bo zależy mi na długotrwałych efektach. Może polecacie jakieś? Zapraszam do mnie i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Nie wiem czy mnie pamiętasz,ale ja Ciebie tak.
    Również wracam,a wręcz to Ty mnie w dużej mierze zmotywowałaś do powrotu.
    http://perfection-thin-coffe.blogspot.com/
    Proszę wesprzyj mnie.
    Sama nie dam rady.
    I bardzo,bardzo gratuluję rzucenia słodyczy. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurdę, chciałam napisać dłuższy komentarz, ale jakoś psychicznie brak mi siły. Może kiedyś napiszę o tym post, skoro ciekawi Cię ten wątek. Postaram się to zrobić w najbliższym czasie. W każdym razie wielu ludzi komentuje moją figurę często. Wiele osób mówi, że wyglądam świetnie i że chciałoby tak wyglądać. I zgodzę się, jeśli ktoś chce być zgrabny, a nie chce mu się jeść zdrowo i ćwiczyć, bo go to przerasta, to ciągle marudzi na to, jak wygląda, a wygląd taki jak mój, komentuje jako atrakcyjny. Z taką perspektywą widzenia jestem w stanie się zgodzić, ale wedle mojego kanonu piękna nie jestem szczupła, czyli nie jestem atrakcyjna. Mam BMI 21, jak zejdę może do jakichś przynajmniej 18, to wtedy może, może... Długa droga przede mną. Hmm, na pewno dużo bardziej od tych pozytywnych zapadły mi w głowę negatywne komentarze. Choćby wypowiedziane w żarcie te naprawdę negatywne (typu "ale Ci się śmiesznie noga rozlewa, jak siedzisz" - usłyszałam kiedyś i płakałam później cały wieczór, a to był naprawdę żart..), albo w kontekście pozornie dobrym (jak sama pisałaś - "3. Kolega: "Od razu widać, że masz bardziej okrągłą twarz". - no i jak tu się cieszyć z takich słów?).

    Pozdrawiam Cię Greto i nieustannie gorąco Ci kibicuję. Naprawdę wspaniale, że wróciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, to po części kwestia taktu, ale też sposobu myślenia tych ludzi odmiennego od naszego. Dla nich przybranie na wadze oznacza pozytywne zmiany dokonujące się w psychice, tzn. porzucenie diety, wyzbycie się obsesji i powrót do 'normalności'. Co jest oczywiście bzdurą. Nie mam zamiaru nikogo usprawiedliwiać.
    Nie odbieram komentarzy na blogu jako pouczanie, jeśli masz jakieś rady dla mnie, to pisz śmiało : ). Teoretycznie zawsze byłam typem buntownika, lekceważyłam polecenia i opinię innych. Coś się zmieniło gdy poszłam na studia. Z dnia na dzień przestałam imprezować, spotykać się z ludźmi, zaczęłam być uprzejma dla każdego, zorganizowana, najlepsza na roku pod względem ocen. Nie zależało mi na aprobacie innych...wielokrotnie słyszałam, że przesadzam, że powinnam wyluzować. Taki styl życia nie przynosił mi satysfakcji, ale sukcesy choć na moment pozwalały mi zapomnieć o tym, jaka jestem beznadziejna.

    OdpowiedzUsuń